Opowiadania :3 Więcej w długim opisie, kolejność zamówień w metryczce ^^ Coś się nie podoba? Nie musi, zignoruj tą stronę i nie rób problemów. Opowiadania o Harrym Potterze i inne :3
– To co Jan mówi o Piotrze, świadczy o Janie, a nie o Piotrze – tak europoseł Patryk Jaki skomentował słowa Lecha Wałęsy na temat śp. Kornela
{"data":{"target_type":"fundraise","target":{"organization":null,"fundraise":{"id":"jnSRYx","slug":"walcze-o-hanie","title":"Walczę o Hanię","theme":"standard
Opowiadania o Hanie i Piotrze poniedziałek, 27 czerwca 2016. 1.02 Rozmowa o pracę Hana o koło w pół do drugiej pojechała do szpitala . Ale po tym szpitalu
Opowiadania o Hanie i Piotrze niedziela, 22 maja 2016. 1. Złe samopoczucie Wiktori Hana Siedziałam u siebie w gabinecie , gdyż miałam dyżur. Piotrek też ma dyżur.
Kronika wielkopolska ( łac. Chronica Poloniae maioris) – anonimowa, nieukończona kronika dziejów Polski od czasów legendarnych do roku 1271, 1272 lub 1273; napisana najprawdopodobniej przed rokiem 1296 w Wielkopolsce, za panowania Przemysła II. Na podstawie tekstu oryginalnego, najpóźniej w XIV wieku, sporządzono dwie, różniące
Po dwóch kwadransach Hana i Piotr byli już po domem jego rodziców.Po Hanie było widać że jest spięta.-Denerwujesz się.-Nie coś ty.-To wchodzimy?-Tak. Gdy Hana weszła jej oczom ukazał się pięknym salon.Dom był pięknie urządzony. Jako mała dziewczynka sama o taki marzyła. Nagle jej oczom ukazała się starsza kobieta.
Hej. Może niektórzy z was pamiętają mnie z forum gdzie pisałam swoje opowiadania. Teraz znowu zaczynam pisać o Hanie i Piotrze i zapraszam do czytania opowiadań które pojawią się już niedługo. Zapraszam również do oglądania moich filmików na youtube. Mam inną nazwę tam niż tutaj i na forum.
Mało tego, mówił, że Allah i Jezus to ten sam Bóg: wielokrotnie to powtarzając a także zapewniając o jedności w wierze z braćmi muzułmanami w krajach Bliskiego Wschodu o czym czytamy na stronie Watykanu. Tu jest to obraz Papieża Reformacji, który zmienia ten obraz Kościoła. Raczej jest to krytyka konstruktywna.
Opowiadania o Hanie i Piotrze. 18 likes. Hej! Na stronce będą opowiadania o HaPi ♥ Oraz inne informacje :) Zapraszam!
eF2GS. Hej już do was wracam nexty na tym blogu będą się pojawiały zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami czyli w każdą sobotę. Dajcie znać w komentarzu czy chcielibyście jakiegoś HOT-a. Zapraszam do czytania i proszę o komentarz. Pozdrawiam nutka3321 Dojechał do domu Hany nawet nie w dwie minuty. Piotr: Co się stało? Gdzie jest Łucja?. Hana: On traktował mnie jako przykrywke. Piotr:O czym ty mówisz? Hana:On jest gejem. Piotr: Mówiłem żebyś się z nim nie spotykała. Hana:Wiesz co? Teraz to już sama nie wiem czy to ja mam takiego pecha, czy po prostu w tych czasach każdy facet to dupek. Piotr: Uważam że każdy facet to dupek-Hana uśmiechnęła obrażają, okłamują i zdradzają-Pocałował Hane i zaniósł ją do sypialni. Położył kobietę na łóżku i powoli zaczął pozbywać się części jej garderoby... *** Leżeli wtuleni w siebie. Piotr wstał i zaczął się ubierać. Hana:Już idziesz? Piotr: Muszę wracać do domu. Hana:No tak żona czeka Piotr: Hana...-Wyszedł z pokoju, Hana zaczęła się ubierać. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Piotr: Otworzę! - Podszedł do drzwi i je otworzył. Łucja: Cześć Wujek -przytuliła Piotra-on nie jest moim wujkiem ale ja tak na niego mówię-dziewczynka zwróciła się do "cioci" Marty. Piotr: Dzień dobry. Marta: Dzień dobry Łucja: Co ty tu robisz? Piotr: Twojej mamie spadła półka w sypialni. Musiałem pomóc -uśmiechnął się do dziewczynki. Do drzwi doszła Hana. Hana: O cześć Marta. Marta: Przyprowadziłam już małą. Hana:A gdzie Weronika ? Marta: Bolał ją brzuch. Została w domu Piotr: To ja już lecę. Hana:Jeszcze raz dzięki za ten kran w uśmiechnęła się. Piotr: Kran? A kran. Nie ma za co. Marta: Ja też już idę. Hana: Nie wejdziesz na herbatę? Marta: Nie, lecę do Werci. Hana: To następnym wyszła. Hana poszła do salonu, a Łucja do swojego pokoju. Po chwili przyszła usiadła Hanie na kolanach. Łucja: Mamusiu-zapytała dziewczynka-skąd wiemy, że się zakochaliśmy? Hana: Widzisz kochanie-zaczęła matka- To tak jak z gwiazdami. Łucja:Z gwiazdami?-zdziwiło się dziecko Hana:Tak skarbie-uśmiechnęła się łagodnie zerkniemy na niebo nocą,widzimy miliony malutkich świecących punkcików. Dopiero po jakimś czasie dostrzegamy, że jedna z nich świeci najjaśniej. Tylko dla nas. Staje się tą najważniejszą- naszą gwiazdką. Łucja:Rozumiem,czyli jeśli ktoś jest taką gwiazdką to wtedy się zakochaliśmy. Hana: Jesteś bardzo mądrą dziewczynką zupełnie jak tatuś. Łucja: A jak poznać że to jest ta gwiazdka? Hana: Widzisz. Taka osoba się o nas troszczy widzimy w niej trochę więcej niż przyjaciela. Łucja: To w takim razie. Zakochałam się w tobie- dziewczynka podskoczyła i przytuliła mamę. Hana: To bardzo miło. Obejrzymy jakąś bajkę? Łucja: Taaak. Kaczora Donalda Hana: Przecież ty już Oglądałaś to ze sto razy. Łucja: No i co z tego? *** Piotr: Kochanie? Emilia:Tak? Piotr: Z kim ja byłem zanim byłem z tobą? Emilia: Nie wiem. Nie mówiłeś nigdy jak ma na imię. Jakaś rok młodsza od Ciebie. Z tej samej czemu pytasz? Piotr: A nie wiem,a nie przypadkiem z Haną? Emilia: Ty byłeś kiedyś z Haną? Piotr: No właśnie nie wiem. Emilia:Nie sądzę Piotr: Może i tak. -do pokoju wbiegł Antek Antek: Tato kiedy pojedziemy do zoo? Piotr: W Sobotę mam wolne. Antek: Mamo pojedziesz z nami? Emilia: Niestety idę do pracy. Antek: To może weźmiemy ze sobą Lucje i ciocie Hane? Piotr: Ciocia Hana pracuje. Antek: A Lucje? Piotr: Jak mama jej pozwoli to weźmiemy. Leć spać. Jutro do szkoły. Emilia: O której jedziesz do pracy jutro? Piotr: Po południu. Emilia: Odbierzesz dzieci? Piotr: Nie dam rady. Emilia: Ja też nie Piotr: Hana ma wolne. Emilia: A skąd to wiesz? Piotr: Pracujemy w jednym szpitalu . Emilia: To zadzwonię do niej. Piotr: Dzisiaj jest już późno, ja jutro zadzwonię. Emilia:Okey. Dobranoc. KOLEJNY DZIEŃ Hana:Kochanie , ubieraj się zaraz się spóźnisz do szkoły. Łucja: Mamo ktoś puka. Hana: Zaraz otworzę. Co ty tutaj robisz? Piotr: Miłe powitanie- Podszedł bliżej Hany. Hana: Łucja jest w domu Piotr: Jeszcze? Przecież oni mieli dzisiaj wcześniej jechać. Hana: Dlaczego.? Piotr: Wycieczka do teatru. Hana: Cholera zapomniałam Piotr: Co ty byś beze mnie zrobiła. Hana: Łucja szybko do raz Piotr: Hana?! A nie zamykasz domu?! Hana!!- Hana niedługo wróciła do domu zobaczyła kartkę na parapecie okna. ,,Zamknąłem drzwi, klucz jest pod wycieraczką. Żartowałem musisz do mnie przyjechać" Hana: Hej jesteś? Piotr: Wejdź. Hana: Przyszłam po klucze. Piotr: Ale ja nie mam twoich kluczy Hana: Bardzo śmieszne Piotr: Coś za coś - wskazał palcem na swój policzek Hana: To jest szantaż? Piotr: Nie Hana: Okey to od dziś mieszkam z Tobą. Piotr: Śpisz też ze mną? Hana: Bardzo zabawne. Oddaj te klucze Piotr: Nie oddam Hana: To sama sobie poszukam-Hana zaczęła przeszukiwać pokolei półki w salonie- Nie przeszkadza Ci to? Piotr: Nie Hana: No dobra dam Ci tego buziaka W POLICZEK- Oczywiście na zwykłym pocaunku się nie skończyło...- No dobra oddaj klucze. Piotr: No jeszcze raz i Ci oddam Hana: Zapomnij. Nie powinniśmy tego robić. Ty zdradzasz żonę a ja... Piotr: A ty kogo? Hana: Obiecałam sobie kiedyś coś. //Ela: Hej idziesz ze mną na randkę? Hana: Podwójną randkę? Ela: No tak jakby Hana: A co to za facet? Ela: Taki jak wszyscy. Hana: Czyli? Ela: Kolacyjka, winko, seks i do domu Hana: Nic z tego Ela: Hana zabaw się co ci szkodzi? Hana: W życiu nie pójdę do łóżka z... Ela: Żadnym facetem blablabla. Mówiłaś że Łucja to najlepsze co w życiu Cię spotkało. Hana: Bo to najlepsze. Ale nie zrobie drugi raz tego błędu. Nie zakocham się w nikim kto mnie nie kocha.// Piotr: Żyjesz?? Hana: A tak. Idę sobie poszukać tych kluczy gdzie są ?w sypialni? Piotr: idę do kuchni zrobić Coś do Jedzenia. Hana: Nie rób. Ja idę zaraz do domu. Piotr: Jak znajdziesz klucze. Hana: Znajdę - Przeszukiwała wszystko po kolei. Dziwnie się czuła grzebiąc w cudzych rzeczach. Otworzyła szafkę nocną Piotra. Zobaczyła małe pudełeczko przewiązane wstążką. Rozejrzała się czy nie przyszedł Piotr i otworzyła pudełeczko. Jej oczom ukazał się test ciążowy z pozytywnym wynikiem. Rzuciła pudełkiem i wyszła do kuchni. Hana: Oddaj klucze Piotr: Buziak? Hana: Nie mam zamiaru się z tobą droczyć. Oddaj! Piotr: Już już- wyjął klucze z kieszeni i oddał kobiecie. Hana wybiegła z domu. Pobiegła do siebie i zaczęła przeglądać kanały w telewizji w poszukiwaniu jakiegoś sensownego programu *** Piotr nie zrozumiał o co chodziło Hanie. Wszedł do sypialni. spojrzał na otwartą szuflade i na test. Wsiadł w samochód i pojechał do Emilii Piotr: Jesteś w ciąży?-kobieta zauważyła zdenerwowanie na twarzy Piotra Emila: Żartujesz, przecież się zabezpieczamy. Piotr: No ten test u mnie w szafce? Emilia:To test Magdy. Zrobiła test jak była wczoraj i miała go dać w prezencie swojemu narzeczonemu ale zapomniała wziąć i wrzuciłam go do twojej szafki bo była bliżej Piotr: To dobrze. Emilia: A teraz przeszkadzasz mi trochę Piotr: Już Piotr od razu pojechał do Hany. To było nie w pożądku że musiał sie tłumaczyć Hanie. Zadzwonił do drzwi. Hana: Nie możemy się spotykać teraz... Piotr: Ale... Hana: Kiedy twoja żona... Piotr: Ale ... Hana: Jest z Tobą w ciąży. Powinieneś się.. Piotr: Ale Emilia nie jest w ciąży! Hana: Nie rozumiem Piotr: To nie był jej test. Hana kocham Cię. Przepraszam że to mówię . Rozwiodę się, weźmiemy ślub i wyjedziemy. Hana: Najpierw zrób to pierwsze. Piotr: Mogę wejść? Hana: Proszę Piotr: Opowiesz mi trochę o ojcu Łucji? Hana: Po co? Piotr: Zaczynam leczenie neurologiczne co do pamięci po wypadku. Chciałem zacząć od starych znajomych. To był ktoś z naszej uczelni ? Hana: Tak, więc to przystojny... Piotr: A imię ? Hana: Piotr. Przystojny brunet. Zielone oczy. Miał słodkiego pieprzyka na przedramieniu w kształcie serduszka. Ale potem mu zniknął. Łucja jest bardzo do niego podobna. Piotr: Nie kojarzę Hana: Na jakiejś imprezie przegrał zakład i przefarbował sobie włosy na rudo. Piotr: Nadal nie jeszcze chciałem zapytać czy mogę zabrać jutro Łucje do zoo. Hana: Jasne -Nastała dziwna cisza, a po chwili Piotr zapytał: Piotr: Ty jesteś z Polski? Hana: A czemu pytasz? Piotr: Masz takie nie polskie imię. Hana: Jestem z Izraela. Przyjechałam tu w wieku 15 lat Piotr: Aha. Dobra mam niedługo dyżur lecę- Piotr podniósł się. Do Hany zadzwonił telefon. Hana: Słucham... Ale jak to?... Gdzie jestescie?.... Już jadę. Piotr: Co się stało? Hana: Łucja źle się czuje muszę jechać... ,,Cholerna bezsilność, gdy mimo szczerych chęci nie możemy zrobić nic by było tak jak dawniej"
Opowiadania o Hanie i Piotrze nr 16 Ślub Hany i Piotra Minęły dwa miesiące nadszedł czas , aby wyjechać do Izraela. Hana trochę się denerwowała ślubem . - Kochanie wszystko w porządku? Jesteś bardzo blada . -Trochę się denerwuje ślubem. - Spokojnie nie ucieknę Ci spod ołtarza . Pamiętasz co obiecałyście z Leną po przylocie? - Tak , jak przyjedziemy to idziemy do Anity się zbadać. - A się zbadacie? - Obietnica to obietnica . Następnego dnia wszyscy zaproszeni goście i dzieci polecieli do Izraela. Hana , Izaak ojczym Hany , Hana , Piotr Lena i Witek pojechali z lotniska do kliniki. Hana zaprowadziła Lenę pod gabinet Anity .I sama tam została , bo też miała się zbadać. - Hana Anita też będzie na ślubie? - Tak . Lenka nie musisz się przejmować. Napewno się polubicie. Ciebie się nie da lubić . Zresztą Anita jest badzo dobrym ginekologiem. Moją po przednią ciążę prowadziła. - A ona wie , że jesteś w ciąży? - No nie . Wie jedynie , że wychodzę za mąż tutaj w Izraelu. Ona nie wie , że przyszłyśmy się zbadać. Ale myślę , że nas zbada . - Czy to ona ? - spytała Lena wskazując młodą kobietę o koło trzydziestki. - Anita. - Hana podbiegła do przyjaciółki . - Hana co tu taj robisz ? Przecież przygotowania do ślubu czekają. - Lena to jest Anite . Anite to jest Lena. - Lena. - Anite . Hana czy ty jesteś w ciąży ? - spytała Anite uważnie jej przyglądając . - Przed czujnym okiem ginekologa nic się nie da ukryć . Mogłabyś mnie i Lenę zbadać? - U Leny da się zauważyć Ciążę. A ty , którym tygodniu? - W czwartym mięsiącu ciąży. - Dziewczyny chodźcie się zbadać. Weszły do gabinetu. A Anite zaczęła jeździć głowicą od USG po brzuchu Hany . - Hana będziesz miała synka . Następna była Lena , która też się spodziewała Synka . Po badaniu pojechali do domu, gdzie czeksła na nich kolacja. Trzy dni później odbył się ślub kościelny . Dziewcznki zostały pod opieką Babci na czas wyjazdu .
Piotr i Kuba bawili się dalej. Hana wszystko przygotowała i wyszła do sklepu. Tym razem to ona nie chciała im przeszkadzać, więc zostawiła karteczkę, na stole w kuchni i cicho zamykając za sobą drzwi, wyszła z mieszkania. Schodząc, zaczepiła ją jedna z sąsiadek, która właśnie wracała z zakupów. - Przepraszam Panią. - powiedziała odwracając się do Hany. - Tak, słucham? - odpowiedziała kobiet, również odwracając się. - Od kilku dni panię ciągle tu widzę. Wprowadziła się pani do pana Piotra? - Tak, a czemu pani pyta? - odpowiedziała Hana zadziornie, wiedziała, że trafiła na typ pani, która wszystko chce wiedzieć, była to starsza osoba. Postanowiła zabawić się w jej grę. - A nic z ciekawości. - powiedziała, wyraźnie czekając co odpowie jej młoda kobieta. - A tak właściwie, to kim pani dla niego jest? - Kobietą jego życia. - powiedziała kobieta dumnie unosząc głowę. - Jeżeli jest jeszcze czegoś pani ciekawa, to proszę zapukać do Piotra. Porozmawiamy wszyscy troje, dowiedzenia. - skinęła miło głową i wyszła z klatki schodowej. Hana podeszła do samochodu, usiadła i zarzuciła torbę na drugie siedzenie. Zamierzała jechać do sklepu, w którym Lenie pomagała robić zakupy. Ona też potrzebowała przecież ubranek dla Felka, o właśnie to był pomysł. Pomyślała. - Pewnie Lena ma jeszcze ubrania po Felku. Kupię tylko niezbędne rzeczy, a potem do niej pojadę, na pewno coś jeszcze ma. - powiedziała kobieta ruszając. Były dość duże korki, na miejsce dojechała dopiero po czterdziestu minutach. Zamknęła samochód i energicznie weszła do sklepu. Był ogromny, było tam pełno przeróżnych rzeczy, ale ona wiedziała co chce. Nie da się naciągnąć na jakieś bezsensowne rzeczy, przecież mały jest u nich tylko kilka dni. Po godzinie skończyła zakupy. Oczywiście wychodziła ze sklepu z trzema ogromnymi i pełnymi torbami tych "niezbędnych" rzeczy. - Chyba jednak nie pojadę do Leny. Mam tu wszystko czego potrzeba. - powiedziała idąc do samochodu. Nagle, ktoś ją silnie popchnął i upuściła jedną z toreb, wysypały się z niej ubranka i kilka zabawek. - Przepraszam, ja się spieszę. Już pomogę pani pozbierać. - mówił szybko. Dopiero kiedy się do niej odwrócił przestał. - Hana? Kobieta nie patrzyła na niego, była zajęta zbieraniem rzeczy, kiedy jednak usłyszała swoje imię podniosła głowę. Na widok tego, kogo ujrzała aż zaniemówiła. - James?! Co ty tutaj robisz? - odpowiedziała po chwili. - Ja przechodziłem obok i szedłem do tamtego sklepu. - wskazał palcem na pobliski sklep spożywczy, schylając się, aby pomóc jej pozbierać rzeczy. Jednak to co zobaczył, bardzo mocno go zdziwiło. - Hana, co to jest?! Spodziewacie się dziecka? Już, tak szybko?! - wykrzyczał zdziwiony. - Nie nie spodziewamy się dziecka. Mamy już dziecko! - wykrzyczała kobieta. - Co?! Ale jak to? - Adoptowaliśmy, a co?! - wykrzyczała kobieta. Nie chciała go kłamać, ale to było pod wpływem impulsu. - Nie wierzę ci. Nie zrobiłabyś mi tego, dobrze wiesz, że kiedyś będziemy razem! - Co?! Ja jestem zakochana w Piotrze! Zresztą mogę ci udowodnić. Proszę bardzo, jedź za mną. Każdy wsiadł do osobnego samochodu. James jechał za kobietą. Tym razem nie było korków, po pół godzinie byli już pod drzwiami. Były zamknięte. Hanie nie chciało się szukać kluczy w torbie, więc zapukała. Po chwili drzwi otworzył im Piotr, który na rękach trzymał śpiącego Kubusia. James zaniemówił z wrażenia. - Co?! Ty mówiłaś prawdę, ale jak?! - wykrzyczał James. - Jak to możliwe?! - Człowieku, uspokój się dziecko usypiam tak? Cześć kochanie, Kubusiowi trudno zasypiało się bez ciebie, ale dał radę. Trochę się namęczyłem, więc jeżeli go obudzisz to po tobie. - I co wierzysz mi? Teraz możesz nareszcie zostawić w spokoju mnie i całą moją rodzinę? - wykrzyczała kobieta. James nic nie powiedział, tylko szybko wybiegł. Chciał się znaleźć jak najdalej tego miejsca. - Dziękuję kochanie. Jesteś wspaniałym aktorem. - powiedziała kobieta. Pocałowała ukochanego, wchodząc do mieszkania. - No oczywiście, że tak. - powiedział również mężczyzna, odwzajemniając pocałunek. Tak, wszystko było jasne. W drodze powrotnej Hana zadzwoniła do ukochanego, w dużym skrócie opowiedziała mu o tym, co zaszło na parkingu i prosiła, aby się zachowywał, jak prawdziwy ojciec i, aby otworzył jej drzwi, gdy będzie miał na rękach małego. Wiedziała, że James mocno się zdziwi. Może w końcu będzie od niego spokój. - Ok, a teraz zobacz co kupiłam. - wskazała torby. - Aha. I to są te niezbędne rzeczy? - Tak. - powiedziała i oboje wybuchli cichym śmiechem, aby nie budzić małego.
Hana nie spała całą noc. Gdy wreszcie poczuła, że spokojnie zasypia zadzwonił jej budzik. Nie musiała iść do pracy, mogła wziąć urlop, Tretter wyraźnie mówił, że lepiej byłoby, gdyby odpoczęła w spokoju. Ona się nie zgodziła, nie potrafiła. Wolała iść do pracy, żeby się czymś zająć, wszystko było lepsze od bezczynności, która ją wykańczała. Po za tym, był tam Piotr. Rozstała się z Jemsem, bo wiedziała, że go nie kocha, znienawidziła go. Zrujnował jej całe życie, wtedy gdy było najlepsze. Wygramoliła się z łóżka, wstała pół godziny wcześniej niż zwykle, chciała wyglądać idealnie. Wysokie szpilki, sukienka... Zjadła szybkie śniadanie i pojechała do szpitala. Po trzydziestu minutach była na miejscu, nie było wolnych miejsc parkingowych, więc zaparkowała dalej, musiała przejść spory kawałek, co nie było dość wygodne w tych szpilkach. Ucieszyła się, gdy zobaczyła szpital, spojrzała na zegarek i zorientowała się, że ma jeszcze dwadzieścia minut przed rozpoczęciem dyżuru. Postanowiła usiąść na ławce, i chwilę pomyśleć, o tym wszystkim, a przede wszystkim o nim. Facecie, z którym była szczęśliwa jak nigdy. Niestety, James tak łatwo nie odpuszcza, szedł właśnie do szpitala, ale gdy zobaczył Hanę na ławce od razy do niej podszedł. Gdy go zobaczyła wystraszyła się. Bała się go, wiedziała do czego może być zdolny, chciała wstać i wejść do bezpiecznego szpitala. Złapał ją za rękę, wyraźnie pokazując, żeby nie wstawała. - Co ty ode mnie chcesz?! - kobieta nie mogła się nadziwić. - myślałam, że między nami wszystko wyjaśnione. Koniec, rozumiesz? - Nie do końca. Ja nie odpuszczę ci tak łatwo kochanie, może chodź do domu i porozmawiamy na spokojnie. Nie denerwuj się. - Jakie kochanie?! Zostaw mnie słyszysz?! - Hana zaczęła się szarpać i krzyczeć. Nikogo nie było w pobliżu, nikogo kto by jej pomógł. James wykorzystał tą okazję. - Chodź. Idziemy do samochodu i porozmawiamy w domu! - wstał i zaczął ciągnąć Hanę za sobą. Opierała się, ale nie mogła nic więcej zrobić. Był bardzo silny, ale w końcu był ... miał różne osobowości. - Aaa! James. Zostaw mnie! Błagam cię! - krzyczała przez łzy. - Nie bez wyjaśnień. - mężczyzna zbliżał się już do samochodu. W tym samym czasie w szpitalu: Lena od kilku minut biega po całym oddziale, szuka Piotra. Znalazła go w końcu, siedział w pokoju lekarskim, czytając książkę. Zupełnie nieświadomy niczego doktor, cały odskoczył, gdy Lena wbiegła i zaczęła krzyczeć jak opętana. - Piotr! Ratuj Hana! Szybko! James! Samochód! Aaaa, szybko! - krzyczała. Osłupiał i spojrzał na nią - Ale o co ci chodzi? Lena, jesteś nadpobudliwa. - śmiał się, myśląc, że żartuje. - Biegnij, Hana jest w niebezpieczeństwie! - krzycząc wzięła go za rękę i wybiegła z nim z pokoju. Biegli tak, przez szpital. Pacjencie, nie wiedzieli o co chodzi, wystraszyli się, oni jednak nie zwracali na to uwagi. Biegli przed siebie, prosto, nie zważając na innych. Wybiegli w ostatniej chwili, James już był z Haną, która krzyczała koło samochodu. Gdy Piotr zobaczył kobietę, którą kocha, na rękach mężczyzny, której on jak i ona nienawidzą, to coś w nim pękło. Widział jej zapłakaną i przerażoną twarz. - Hanaaaaa! Zostaw ją ty draniu. - biegnąc krzyczał Piotr. Lena biegła z nim, w myślach już obrzucając Jamesa błotem. James, widząc ich wystraszył się. On też nie wiedział co właściwie miał zamiar zrobić. Działał pod wpływem impulsu. Jedno jest pewne, na pewno coś było z nim nie tak. Spojrzał na nich i ( znów pod wpływem impulsu ) dość silnie odepchnął Hanę, wsiadł do samochodu i z piskiem opon odjechał. Hana wylądowała na chodniku. Od razu podbiegł do niej Piotr. Następnie Lena. Mężczyzna od razu mocno przytulił Hanę i otarł jej łzy, widząc w jakim jest stanie. Mocno się w niego wtuliła, on nie protestował, i jeszcze mocniej zacisnął uścisk. To ja, dam wam kilka minut, ale niedługo wrócę. Hanę musi obejrzeć lekarz, a lepiej byłoby, gdybyście oboje dostali wolne. - powiedziała Lena, uśmiechając się w drodze powrotnej. - Jesteśmy sobie potrzebni, widzisz! - powiedział Piotr, wtulając się w nią. - Już zawsze musimy być razem. - mówiła, ciesząc się. - Na zawsze kochanie. - wykrzyczał. Zaczęli się całować, na chodniku, na ziemi. Lena poszła do nich z powrotem, myśląc, że siedzą już dawno na ławce, lub w pobliskim parku., a oni cały czas tam byli, na chodniku. Lena zauważyła ich i kierowała się, w ich stronę, widziała, że się całują, i to dość namiętnie. Utwierdziła się w przekonaniu, że z Haną wszystko w porządku. Musiała im przerwać, bała się, że zaraz zaczną się kochać przy tym parkingu, nie ma co się dziwić, minęło kilka miesięcy odkąd byli parą, ale cały czas się kochali. - Sorry, że przerywam w tej chwili, ale sądzę, że nie ma potrzeby badać Hanny. - uśmiechnęła się. - Super! - zawołali oboje i zaczęli się śmiać. - Zwolniłam was też do końca tygodnia z pracy u Trettera, macie więc pięć dni wolnego ... oboje. - Jesteś niezastąpiona. - zawołał Piotr entuzjastycznie. - Super, ale nie dołączam się do was, idźcie się kochać gdzie indziej, ooo, może do kantorka, no wiecie, ja z Witkiem też .... - Zachowaj to dla siebie, ok? - Mówiła kobieta, śmiejąc się. - Ale Hana, to nie jest taki zły pomysł. Szalony, jak ten dzień. Chodź. - wziął ją na ręce i pobiegł. - Haha, wariacie. W kantorku, cóż za fantazje. Lena patrzyła, jak coraz bardziej oddalają się do szpitala. Przypomniały jej się czasy, jak ona i Witek, też kochali się aż tak bardzo. Nie tak jak teraz. Uroniła łzę, dla niej liczyło się to, że przyjaciółka wreszcie jest szczęśliwa. PS: Trochę, bardzo się namęczyłam. Więc, błagam, czytajcie. ♥ PS2: Koleżanka mi kazała założyć tego bloga. Dziękuję ci, Paulino za ten pomysł ( ta wredna, mała dziewoja kazała mi to napisać ). Patrycja.
opowiadania o hanie i piotrze