Wirty, szerzej znane dzięki najstarszemu leśnemu arboretum w Polsce, już od końca XVIII w. stanowiły ważny ośrodek administracji leśnej. Miejscowość ta zawdzięcza swój początek właśnie leśnikom. Był rok 1793, kiedy przy drodze z Borzechowa do Starogardu wzniesiono podleśniczówkę. Miejscu temu nadano nazwę Wirty (Wirthy). Miejsce postojowe przy drodze rowerowej w kierunku granicy z Polską Mój ulubiony temat - drzewo przy drodze tuż przed Lasem Arkońskim. Charakterystyczne drzewo przy drodze z lotniska do wieży AVIA W myśl art. 20 u.d.p. do obowiązków zarządcy drogi należy w szczególności utrzymywanie zieleni przydrożnej, w tym sadzenie i usuwanie drzew oraz krzewów. Poza nielicznymi wyjątkami usuwanie tych drzew wymaga uzyskania zezwolenia właściwego organu ochrony środowiska: wójta, burmistrza, prezydenta miasta, a na terenach zabytkowych Ścięta krawędź może być również wykorzystywana do wykreślania kierunków na mapach i orientacji magnetycznej map. Przy wyznaczaniu w terenie kierunków i pomiarze azymutów magnetycznych busolę należy utrzymywać poziomo, przy policzku, z soczewką na wysokości oka. Podział kątowy busoli: 360° = 6400 (mils)– 6. 5. 4. 8. 2. 1 11 Z Wikipedii, wolnej encyklopedii. (w historycznym regionie ), ze stolicą w mieście . Okręg ma powierzchnię 6304 km² i w 2011 r. liczył 478 569 mieszkańców, gęstość zaludnienia wynosiła 75,9 osób/km². Według spisu ludności z roku 2021 okręg Marmarosz zamieszkiwały następujące narodowości: Rumuni - 342 052. Węgrzy - 23 153. Trudno uniknąć kary za nielegalne wycięcie drzewa rosnącego na drodze. Nie wystarczy samo przekonanie o niebezpieczeństwie dla ruchu drogowego, by usunąć drzewo bez zezwolenia - uznał Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku. By uniknąć kary warto zadbać, by wycinki dokonał podmiot wyspecjalizowany do niesienia pomocy. Wizualizacja, obraz drukowany na płótnie - Drzewo przy drodze | fotoobraz. Tak może prezentować się Twój obraz. Przedstawiamy kilka wizualizacji wydruku w różej aranżacji oraz kolortyce ścian. Wizualizacje uwzględniają wydruk całego pliku, dokładny kadr i rozmiar możesz wybrać podczas konfigurowania obrazu na górze strony. Wybierając pilarkę do prac pielęgnacyjnych w sadzie czy ogrodzie, jak i do przycinania większych gałęzi, czy cięcia mniejszych drzew sprawdzą się lekkie i uniwersalne urządzenia. Jeżeli nie planujemy intensywnych prac to zakup mocnej pilarki spalinowej nie ma sensu. Wtedy sprawdzi się uniwersalna pilarka spalinowa o mocy od 2-do 3,5 KM. SAMOTNE DRZEWO Drzewo rosnące samotnie ma silniej rozwinięte gałęzie od strony południowej. Więcej światła powoduje lepszy rozwój gałęzi i liści. MECH Mech nie lubi dużego nasłonecznienia. Rośnie w cieniu. Porasta zwykle północną stronę drzew i kamienisk. PIEN DRZEWA Oznacza to, że jeśli chcielibyśmy postawić taką wiatę bezpośrednio przy granicy z sąsiednią działką, wówczas ciąży na nas obowiązek wykonania przynajmniej jednej przegrody w obiekcie, od strony granicy działki, z ogniotrwałego materiału. Podstawa prawna: Ustawa z dnia 7 lipca 1994 r. Prawo budowlane (Dz. U. z 2013 r. poz. 409 Sv4jGeH. Wycinka może nastąpić po uzyskaniu zezwolenia na usunięcie drzew na podstawie art. 83 ust. 1 pkt 1 ustawy z r. o ochronie przyrody - dalej Organ sprawdzi zasadność usunięcia drzew podczas wizji lokalnej, dokonując przy tym analizy rysunku lub mapy przedłożonej przez wnioskodawcę. Znaczenie ma również, czy przedmiotowy zjazd jest drogą nieutwardzoną (ze względu na wyłączenie obowiązku przedłożenia do wniosku planu zagospodarowania terenu, nieutwardzona droga gruntowa nie stanowi budowli), czy jest to zjazd indywidualny czy zjazd publiczny, np. do stacji benzynowej lub hotelu, czy drzewa są usuwane w związku z przebudową zjazdu. Utrzymanie i oznakowanie dróg wewnętrznych, a także zarządzanie nimi, należy do zarządcy terenu, przez który droga przebiega, a w razie jego braku – do właściciela terenu. Pielęgnacja zieleni przydrożnej i usuwanie drzew jest również obowiązkiem zarządcy lub właściciela terenu, w tym drogi wewnętrznej, zgodnie z art. 20 pkt 16 ustawy z r. o drogach publicznych - dalej Zgodnie z utrzymanie, budowa lub przebudowa zjazdu należy do właścicieli lub użytkowników posesji przyległych do drogi publicznej, które są obsługiwane przez ten zjazd. Wyjątek stanowi tu przebudowa zjazdu wymuszona przy przebudowie drogi. Wtedy obowiązek dostosowania istniejącego zjazdu do nowych parametrów drogi spoczywa na zarządcy drogi. Zatem, w przypadku przebudowy zjazdu lub gdy drzewa stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu, zarządca lub właściciel zjazdu usuwa przedmiotowe drzewa. Definicja drogi zawarta w art. 4 pkt 2 potwierdza, że przez drogę należy rozumieć budowlę wraz z drogowymi obiektami inżynierskimi, urządzeniami oraz instalacjami, stanowiącą całość techniczno-użytkową, przeznaczoną do prowadzenia ruchu drogowego, zlokalizowaną w pasie drogowym. Droga gruntowa (w tym zjazd z drogi publicznej) oznaczona w ewidencji gruntów symbolem "dr" jest terenem przeznaczonym do komunikacji, który spełnia przesłanki do zakwalifikowania jej do drogi wewnętrznej w rozumieniu art. 8 ust. 1 Wynika to z orzecznictwa sądowo-administracyjnego, które do dróg wewnętrznych zalicza w szczególności "drogi w osiedlach mieszkaniowych, dojazdowe do gruntów rolnych i leśnych, dojazdowe do obiektów użytkowanych przez podmioty prowadzące działalność gospodarczą" (zob. wyrok WSA w Warszawie z r., I SA/Wa 503/08). Droga gruntowa nie stanowi jednak budowli (i obiektu budowlanego) w świetle przepisów ustawy z r. - Prawo budowlane, wydaje się więc, że przez to nie mieści się także w definicji drogi określonej w art. 4 pkt 2 a co za tym idzie, obowiązek uzgadniania zezwolenia na wycinkę drzew z RDOŚ jest wyłączony. Jeżeli wnioskodawca wykaże, że przedmiotowa droga jest drogą wewnętrzną zdefiniowaną w art. 8 ust. 1 to uzyskanie uzgodnienia projektu decyzji z RDOŚ nie będzie konieczne. Jeżeli drzewo rośnie w miejscu połączenia drogi publicznej z nieruchomością położoną przy drodze, to może zachodzić konieczność uzgodnienia jego wycinki z RDOŚ, zgodnie z art. 83a ust. 2a (jeżeli de facto drzewo będzie rosło w pasie drogowym). Zgodnie bowiem z § 3 pkt 12 rozporządzenia Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej z r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytuowanie, zjazd jest to część drogi na połączeniu z drogą niebędącą drogą publiczną lub na połączeniu drogi z dojazdem do nieruchomości przy drodze; zjazd nie jest skrzyżowaniem. Może on zatem stanowić część drogi łączącą drogę publiczną z działką rolną. Wczesne wstawanie zaczyna wchodzić nam w krew (mam nadzieję, że tylko na czas wędrówki po szlaku, bo nie jestem pewna czy chcę oglądać Kraków o tej godzinie). W Zofar wstajemy razem z robotnikami, czyli razem z naszym gospodarzem o 5-tej. On wychodzi do pracy, my zostajemy i czekamy na słońce. Mamy pranie do wysuszenia i sklep do zwiedzenia, a ten od 8-ej… No to może w tym czasie, gdy tak sobie czekamy, zapoznajmy się z moszawem Zofar. Pierwotny plan zabudowy moszawu Zofar Domki wolontariuszy Zaraz, zaraz, bo tak cały czas używam pojęć “kibuc” i “moszaw”, gdzie zwykły podział na miasta i wsie? Miasta są, ale z tymi wsiami … Typowe dla izraelskiego osadnictwa pozamiejskiego są raczej osady, które przyjmują różne formy organizacyjne. I tak, kibuc, to wspólnota oparta na rolnictwie, gdzie wszystko stanowi własność ogółu, nawet ubrania i narzędzia są wspólne. Specjalnie potrzeby są zaspokajane po ich zgłoszeniu i zaakceptowaniu przez społeczność. Prezenty otrzymane z zewnątrz trafiają do wspólnej puli. Profesor może np. pracować na uniwersytecie, ale jego pensja trafia na konto kibucu. W zamian za to ma jakiś mały domek z ogródkiem, wyżywienie, opiekę medyczną i zapewnioną opiekę na starość. Do lat 70-tych restrykcyjnie przestrzegano ustalonych zasad. Nawet dzieci nie mieszkały ze swoimi rodzicami, tylko w internacie, do domu przychodziły tylko na kilka godzin po szkole. Pierwszy kibuc powstał w 1909 roku i była to Degania Alef na północy. Do czasów obecnych pozostało naprawdę niewiele prawdziwych kibuców, takich ze wspólnym majątkiem, wspólną pracą i wspólną stołówką, większość się sprywatyzowała dzieląc majątek pomiędzy członków , Moszaw natomiast jest bardziej wiejską spółdzielnią, gdzie członkowie otrzymują za swą pracę wynagrodzenie. Więcej tu indywidualizmu, chociaż domy i ziemię dzierżawi się tu od moszawu, to jednak centrum życia społecznego jest tu rodzina, a nie cała osada. Pierwszym moszawem był Nahalal, założony w 1921 roku. Zofar, w którym spaliśmy to moszaw, który chociaż zlokalizowany na pustyni, doszedł do perfekcji w produkcji głównie papryki. I to tak soczystej, że nigdzie tak chrupiącej nie znajdziecie poza Izraelem. Wieś zamieszkana jest przez około 30-35 farmerskich rodzin, z których każdy zatrudnia około 10 robotników , aktualnie głównie Tajów , czasem Nepalczyków . Dlaczego Tajów ? Po Drugiej Intifadzie wymieniono arabskich pracowników na Tajów (w czasie Intifady granice były zamknięte, Arabowie nie mogli przyjechać do pracy, dlatego ściągnięto Tajów w ich miejsce). Tych ostatnich sprowadza się tutaj na pięcioletnie kontrakty, bez rodzin, a po upływie tego czasu musza bezwarunkowo opuścić Izrael. Młodzi ludzie, u których spaliśmy, to żydowscy wolontariusze, przyjeżdżają tu na 6 miesięcy, zazwyczaj po wojsku , płaci im rząd w jakichś bonach (5000 NIS, tyle że nie wiem, czy za całość, czy co miesiąc). Mieszkają tu za darmo i dostają jedzenie i resztę od farmerów też za darmo. Podobno ma to na celu pokazanie, że Izraelczycy też potrafią ciężko pracować. Tylko komu? No dobra nasze ubrania już wyschły, sklep otwarty. Zrobiliśmy zapasy jedzenia na 8 dni, bo sklepu już przy samym szlaku nie będzie. Przy domkach wolontariuszy cały czas plątał się pies, chyba ich, bo go karmili. I ten pies tak się za nami pociągnął, że wyszedł spory kawał za ogrodzenie (no bo jeszcze nieodłącznym elementem każdej tutejszej wsi jest ogrodzenie i bramy, zamykane na noc). No i P. poszedł go odprowadzić, nie za bardzo chcieliśmy by poszedł za nami na pustynię, a sam się nie kwapił do powrotu. I tak się zrobiła godzina 10. Późno. Całe szczęście okazało się, że te 22 km to były po drogach szutrowych, które były nawet tam, gdzie nie miało ich być. Tuż za Zofarem znajdowały się ruiny Moa, starożytnego miasta i stacji dla karawan, zbudowanego przez Nabateańczyków przy Szlaku Kadzidlanym. Mieszkańcy wzbogacili się na handlu przyprawami. Jeden z archeologów twierdzi, że wysoka wilgotność powietrza w niektórych miejscach powiększała wagę towaru, dzięki temu kupcy uzyskiwali wyższe ceny. W późniejszych czasach lokalni kupcy używali także tego “triku” do zwiększania osiąganych profitów. Dziś nazwalibyśmy to wprost – oszustwem;) Kawałek dalej przecinamy starożytny Szlak Przypraw. I tak w sześć godzin docieramy do Barak NC. Miejscu, w którym spędziliśmy 3 kolejne dni… Dlaczego 3 dni? Nie, nie dlatego, żeby tam było aż tak pięknie (patrz zdjęcie powyżej). Pierwszy dzień, bo chcieliśmy zebrać siły przed kanionami, kolejne – bo padał deszcz. W dzień i w nocy. Nie były to ulewy w naszym rozumieniu, ale jak na warunki pustynne napadało sporo wody. W tym czasie: podejrzeliśmy, jak panowie z kilofem zakopują wodę w butelkach, przeczytaliśmy kilka książek każde (dobrodziejstwo czytnika książek elektronicznych), suszyliśmy codziennie rzeczy, zwinęliśmy namiot, by połapać stopa po bardziej lub mniej okolicznych miejscowościach i sklepach. Dowiedzieliśmy się od “łowców flash floodów“, czyli takich nagłych powodzi w kanionach czy korytach rzek, że jadą właśnie takie sfilmować w Wadi Paran, czyli dolinie przez którą wiedzie nasz szlak. I absolutnie musimy poczekać jeszcze dzień zanim gdziekolwiek pójdziemy. Pojechaliśmy więc stopem do Sapir, gdzie w pięknym parku (ze stawem, altankami, wodą i mnóstwem kwiatów) zyskaliśmy dodatkowy dach nad namiotem 😉 I tak przetrwaliśmy kolejną deszczową noc. W dzień było już bardziej sucho, mogliśmy uznać, że następnego ranka możemy iść. Ruszyliśmy. Początkowo tak daliśmy gazu, że nawet nie zauważyliśmy kiedy dotarliśmy do wrót kanionu Barak. Przegapiliśmy nawet parking, który miał tu być zlokalizowany. Podejrzewam, że po prostu wszyscy miejscowi i turyści zorganizowani dojeżdżają do samego wejścia do kanionu. Weszliśmy. Raczej niepewni tego czy przejdziemy, w środku miało być sporo oczek i jeziorek z wodą (przewodnik radził, że jeśli są zalane to “idź szlakiem okrężnym”), ale chcieliśmy zobaczyć tyle ile się da. Barak jest wąski, niezbyt długi i ma naprawdę wysokie ściany, no i po deszczach poszczególne jeziorka były pełne wody- niekoniecznie idealna trasa, dla kogoś z plecakiem i jedną parą trekingowych butów (w sumie to jedną parą jakichkolwiek butów). W związku z tym, że szliśmy w górę kanionu, trzeba było pokonać sporo skał i kamieni. Wąwóz zwężał się z każdym metrem. Ogromne głazy często zagradzały drogę. Aż wspięliśmy się do pierwszego jeziorka z wodą, wyżłobionego przez wodę na sporą głębokość. Wyglądało na takie, które trzeba przepłynąć, bo przynajmniej ja dna nie dosięgnę. Nie było opcji jego obejścia. A poza tym wiedzieliśmy, że na górze czeka następne. Zawróciliśmy więc i obeszliśmy kanion, co oznaczało bardzo pionową wspinaczkę na jego krawędź. Na górze szlak z kanionu krzyżował się z tym okrężnym (można sobie zrobić tylko krótką wycieczkę po kanionie, takie kółeczko: podjeżdżamy na parking w okolicy kanionu szutrową drogą, zostawiamy samochód, szlak prowadzi przez kanion na górę i później krawędzią oraz bo klifie w dół, lub oczywiście w odwrotnym kierunku). Wędrując plateau pomiędzy kanionami odkryliśmy inne cuda pogodowe, które wystąpiły, gdy ukrywaliśmy się w namiocie przed deszczem przez ostatnie dni: na szczytach gór w Jordanii leżał śnieg! Tak – śnieg!!! Są one wyższe niż wzniesienia na naszej pustyni i znajdują się po drugiej stronie Rowu. Dzięki temu krajobraz przed nami wyglądał nieziemsko! Spotkaliśmy tu grupkę ubłoconych miejscowych, którzy szli od drugiej strony. Po przeprawie przez zalaną i zamuloną dolinę Paran, obeszli kanion Vardit bokiem (my dopiero tam zmierzaliśmy). Tamten kanion podobno też był zalany. Usiłowali nas przekonać, jakie to mamy szczęście, bo takie rzeczy na pustyni Negev nie występują za często, a już ta rzeka w dolinie Paran to w ogóle cud! No cóż, dojdziemy – zobaczymy. Powtórzyliśmy akcję (obeszliśmy kanion Vardit jego krawędzią, zeszliśmy ostro na dół i przeszliśmy się jego środkiem do pierwszych oczek zalanych wodą). Tyle, że tym razem plecaki zostawiliśmy przy wejściu do kanionu. Vardit Canyon To jeziorko było jeszcze głębsze a kolor wody za cholerę nie zachęcał to pływania ;). Wróciliśmy więc grzecznie do plecaków i ruszyliśmy do doliny Paran, błyszczącej zalotnie w promieniach słońca. Zaczęło się niewinnie od błota, a raczej mazi przyklejającej się do butów całymi kilogramami. Znów zaczęliśmy doceniać kamienie, po których można skakać. Szliśmy w górę doliny i zaczęło się pokazywać coraz więcej małych bajorek z wodą, gdzieniegdzie małe strumyczki, 1 centymetrowej głębokości ale szeroko rozlane. Aż w końcu dotarliśmy do dość wartkiej szerokiej rzeki, która powstała na krótko, na kilka dni po deszczach na pustyni. Nasza pierwsza rzeka okresowa ;). Rzeczka meandrowała od brzegu do brzegu, tak, że nie dało się iść jej brzegiem, tylko kilka razy musieliśmy ją przekraczać. A że mieliśmy tylko jedne buty i nie były to sandały, to za każdym razem musieliśmy je zdejmować: zdejmij buty, przejdź po ostrych kamieniach, na drugim brzegu włóż je i tak w kółko. Piotrek za każdym razem dokładnie wycierał stopy, zakładał skarpetki i porządnie sznurował buty. Ja po pierwszym razie przestałam. Widok z Doliny Paran na Jordanię W Izraelu błoto występuje rzadko, ślady po zabawie na kładach Kocham rzeki! Rzeka Paran Czyścioszek 😉 Gdy się w końcu “przedarliśmy” przez te wody, weszliśmy do bocznej dolinki, na początku której znajdował się night camp i wielkie skupisko wody butelkowanej. Ukryte zapasy wody? Wody dziś mieliśmy dość. Dolinka była sucha i szeroka. Po drodze minął nas samochód osobowy, który wiózł zapasy dla jakichś wędrujących szlakiem. Droga szutrowa była dosyć udeptana – to tędy w ostatnich dniach wszyscy jeździli oglądać powódź w dolinie. Dotarliśmy do asfaltu, przy którym miało być nasze pole namiotowe, ale ani tabliczki ani miejsca obłożonego wielkimi kamieniami nie było. Za to było sporo znaków z zakazem wchodzenia na poligon, oznaczenia jakichś jednostek i ostrzeżenia o niebezpieczeństwie. Cóż. Przy drodze rosło samotne drzewo z fajną płaską powierzchnią pod nią, idealne miejsce na nocleg. Zostaliśmy. w poprzednim odcinku w następnym odcinku INFORMACJE: Dzień 46 Zofar – Barak NC 22 km czas przejścia sklep i woda w Zofar duży sklep w samym centrum, nieczynny we wtorki (!), godziny otwarcia takie: Woda znajduje się np. w kraniku, przy biurze moszawu, po przeciwnej stronie placu niż sklep. W Zofarze są też dwa (sic !) inne sklepy czynne wieczorami , tańsze i dużo gorzej zaopatrzone . Barak night camp znajduje się mniej niż 1 km od drogi nr 90, którą na południe jest 8 km do sklepu w Paran Dzień 47 – Dzień 49 deszczowe dni wolne w Barak night camp i Sapir Dzień 50 Barak night camp – Zihor junction 28 km czas przejścia butelki z wodą w ilościach hurtowych leżały pod drzewem przy odbiciu szlaku w Wadi Paran do Nahal Paran. (był tam też NC ) angeluss about 12 years ago Matematyka Liceum / technikum (0-3) Przy drodze, którą wędrowali, rosło samotne drzewo. Aby poznać jego wysokość, uczniowie dokonali odpowiednich pomiarów. Następnie, korzystając ze schematu, obliczyli jego wysokość. Przedstaw ich obliczenia. Uzyskane przez gimnazjalistów pomiary to: długość cienia drzewa - 5,6 m, długość cienia Basi - 1,4 m, wzrost Basi - 1,7 m. +0 pkt. Odpowiedz 1 answer 0 about 12 years ago 1,4/5,6=1,7/h h=6,8 m josselyn Senior Odpowiedzi: 464 0 people got help Najnowsze pytania w kategorii Matematyka Na pewnym przejściu granicznym celnicy odprawiają codziennie 200 samochodów ciężarowych. Na wykresie pokazano liczby ciężarówek... +10 pkt. Odpowiedz Przykład b i D +10 pkt. Odpowiedz Dany jest układ równań z niewiadomymi x i y: (2a-1)x-3y=4 ; ax+4y=b wykaż że jeśli ten układ jest nieoznaczony to 11a+3b+12=0 +5 pkt. Odpowiedz Pole powierzchni całkowitej pewnego graniastosłupa jest równe 120dm (kwadratowych) i jest 4 razy większe od jego pola powierzchni bocznej.... +4 pkt. Odpowiedz Oblicz objętość sześcianu o krawędzi : a) 8 cm b) 19 dm c) 7,1 cm d) 20 m +5 pkt. Odpowiedz Pole powierzchni całkowitej sześcianu jest równe 294cm2 oblicz objętość tego sześcianu +1 pkt. Odpowiedz Oblicz współrzędne wierz kołka paraboli A) y= x^2+2x-3 B) y= 2x^2+3 C) y= -3x^2+12x zapisz w postaci kanonicznej +10 pkt. Odpowiedz Proszę o rozwiązanie. Rysunek przedstawia lustro w kształcie sześciokąta foremnego oprawione w drewniana ramę. Rama wykonana została z... +0 pkt. Odpowiedz Bardzo proszę o pomoc załącznik +0 pkt. Odpowiedz Oblicz pole prostokąta, którego przekątna długości 50 tworzy z jednym z boków kąt, którego cosinus jest równy 0,28. +0 pkt. Odpowiedz Ładuj więcej Poprzednie Następne Polecane posty Jaka powinna być odległość drzew i krzewów od drogi gminnej dojazdowej która prowadzi do gospodarstwa i innych pól, jest to droga utwardzona kamieniem i nie ma fos i pewna osoba ma posadzone krzaczki i drzewa praktycznie w drodze i gałęzie trącają po samochodzie a ciągnik to już całkiem, kombajn w ogóle nie przejedzie, musi omijać działką sąsiada a gdyby nie wyraził zgody to by w ogóle nie dojechał, miał ktoś taki przypadek ? jaki powinien być pas drogowy ? Edytowano Styczeń 30, 2018 przez kapec22 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Na pewno jest określona szerokość drogi na mapach. Możesz to sprawdzić w gminie, a częściowo podejrzeć na geoportalu. Możesz się zdziwić bo niektóre gminne dojazdowe do pól mają po 2,5m. A to jak daleko ktoś posadzi to już sprawa właściciela. Jak droga ma 3 metry to może swoje pole ogrodzić i żaden kombajn nie przejedzie. Takie realia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Ogrodzenie ma ze 3 m od drogi a za ogrodzeniem przy drodze są drzewka, krzaki dziczki i chaszcze to widzę pozostaje kwestia szerokości drogi i granicy działki a druga kwestia że gałęzie itp nie mogą wystawać na sąsiednią działkę ? Edytowano Styczeń 30, 2018 przez kapec22 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Wiadomość z Na sąsiednią działkę to nie powinno nic wchodzić. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach U nas było tak że gałęzie wystawały na gminną drogę i rysowało samochody już. To poszedłem do gminy i zgłosiłem że droga gminna jest nieprzejezdna przez gałęzie, a z sąsiadem nie szło dogadać się. Przyjechali i kazali poprzycinać gałęzie pod groźbą kar lub gmina najmie i wystawi fakturę i tak się skończyło... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Tak jak kolega wyżej pisze jedynie zostaje iść do gminy i porozmawiać o problemie bo to gmina jest właścicielem drogi więc tylko ona może nakazać usunięcie gałęzi. A co do odległości drzew to z tego co pamiętam to jest 1 lub 2 m od granicy bo był podobny przypadek opisywany w TPR Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony Zaloguj się Posiadasz własne konto? Użyj go! Zaloguj się Podobna zawartość Przez Gość ziomek16142 Witam. Od razu zaznaczam że nie wiem czy w dobrym dziale daję swój temat. Jeśli nie to proszę o przeniesienie, ale do rzeczy... Koło mojego pola mam drzewa ( przy rowie, w którym ani kropli wody ;P), jest to za stodołą, nie przy jakiejś szosie czy coś. Po prostu drzewa rosną tak jakby na granicy. Moje pytanie jest niby proste, ale: czy jeśli chciałbym powycinać te drzewa to muszę mieć pozwolenie ?? Czy obejdzie się bez ?? Gdzieś to trzeba zgłaszać ?? Z góry dzięki za pomoc Przez rudy112 Czy ktoś się orientuj ile to może kosztować? Przez WhyDuck Witam. Interesuje mnie założenie szkółki drzewek owocowych. Posiadam odpowiednią wiedzę na temat uprawy i pielęgnacji (skończyłem szkołę w tym kierunku ) Niestety nurtuje mnie kwestia opłacalności takiego ,, biznesu". Mam około ha ziemi z możliwością dzierżawy kolejnych 5 ha. Może ktoś z forumowiczów prowadzi taką działalność i podpowie jak z dochodowością takiej szkółki? Będę bardzo zobowiązany za każdą podpowiedź . Pozdrawiam Przez Cineek Witam serdecznie, Nadeszła niezbyt przyjemna dla mnie chwila - zapadła decyzja o budowie pewnej drogi 7 metrowej odciążającej pobliskie miasto. Wiadomym jest że będą też robione ronda, zjazdy i drogi dojazdowe do pobliskich pól. Na moje nieszczęście na odcinku ok. 800m będzie to przecinać w sumie 4 działki, jak pewnie zdajecie sobie sprawę długie proste pola zamienią się w krótkie nieforemne kawałki co znacznie utrudni przeprowadzanie zabiegów agrotechnicznych. Pytanie do osób które miały z tym do czynienia, jak wyglądają procedury związane z wykupem takiej ziemi? Obecnie są już tam zasiane zboża / rzepak. Na razie cisza ze strony miasta / powiatu i województwa, z mediów można się dowiedzieć że budowa może się rozpocząć w każdej chwili. Jakie kroki mogę podjąć i jakie rady w związku z tym mają osoby które już przerabiały ten temat ? Nie ukrywam że trochę mnie to przeraża... Pozdrawiam Przez infinity25 Witam, posiadam działkę która jest tzw trwałym użytkiem zielonym. Jest ona częściowo zarośnięta drzewami, mają one ok 50 lat i jest ich prawie 200 sztuk. Chcę się pozbyć tych drzew, ale w urzędzie dowiedziałem się że pozwolenie oczywiście dostanę, lecz po wycince muszę pozbyć się wszystkich korzeni. Teraz pytanie czy na prawdę konieczne jest wyrywanie tych korzeni, bo nie ukrywam że byłby to duży problem. A nie raz już wycinaliśmy drzewa na pozwolenie i nigdy nie było takich wymagań.

przy drodze rosło samotne drzewo